taki powinien mieć tytuł ten film. To nie jest film biograficzny w żadnym sensie, nawet przenośnym. Opisanie paru przedostatnich dni barda stanowi tu pretekst dla twórców do powrotu do ZSRR, a dokładniej czułego nadzoru obywateli przez KGB. Można i tak, ale - powtarzam - z Wysockim, jego fenomenem piosenkarskim, ten...
więcejRozumiem tych, którzy spodziewali się zagłębienia się w postać Wysockiego, "przewiercenia" tej
postaci. Ale czasem nie o to chodzi. Patrząc na film zupełnie z boku, bez uprzednich wymagań i
oczekiwań co do postaci Wysockiego, jest to po prostu kawałek bardzo dobrego kina, z pewnymi
oczywiście brakami, zwłaszcza...
Głównym fenomenem filmu jest wygląd aktora grającego Wysockiego, charakteryzacja jest na tak
wysokim poziomie, że podczas oglądania filmu myślałem, że znaleźli jakiegoś sobowtóra.
Jaki nieuk wymyślił "Wysockij. Spasiba, szto żiwoju"Po jakiemu to jest do diabła, po bułgarsku,czy serbsku?
Film jest rosyjski i powinno być tak: Wysockij.Spasibo,czto żiwoj.
Nie do przyjęcia jest dla mnie tak wielka charakteryzacja Sergeya Bezrukova, że wygląda identycznie jak prawdziwy Wysocki. Aktor gra w lateksowej masce i wielką charakteryzacją. Tak ogromne sztuczne upodobnienie rysów twarzy, to oszukiwanie widza. Wygląda to tak, jakby grał sam Wysocki, a jest przecież inaczej....
wiadomo, że film nie opowiada całego życiorysu W. Wysockiego, wiadomo, że powstał w 21 wieku, wieku technologii. Ale oddaje jakowąś swoistą nostalgię za czasami, kiedy to bardowie z gitarami pisali a ludzie słuchali - głównie tekstów....
a teraz o recenzji: pisana technologicznie, z zadęciem, nie zachęcająca do...